sobota, 26 lipca 2008

Jedwabne szalenstwo

Wczoraj po raz pierwszy mielismy okazje jechac chinskim pociagiem :-) Nie liczcie nigdy na to, ze uda Wam sie kupic bilet na jakikolwiek pociag w dniu odjazdu. Kolej zorganizowana jest inaczej niz u nas. Najpierw trzeba stoczyc walke o bilet, przed odjazdem czeka sie w odpowiedniej poczekalni. Kilka minut przed odjazdem konduktorzy otwieraja waska bramke i tlum chinczykow rzuca sie na peron. Nastpenie podjezdza pociag i dopiero wtedy mozna do niego wsiasc.Zwykle chinskie pociagi maja cztrey rodzaje miejsc: hard seater, soft seater, hard sleeping i soft sleeping. Najwygodniejsze oraz najdrozesze sa te ostatnie. My pojechalismy do oddalonego o 11o km od Szanghaju - Hangzhou, ktorego najwieksza atrakcja jest Jezioro Zachodnie, wokol, ktorego mozna spacerowac caly dzien. Bylo bardzo goraco i duszno, co sprawilo, ze miejsce to nas nie zachwycilo niestety. Wracajac na stacje zlapalismy taksowke z jedynym taksowkarzem w Hongzhou, ktory zna angielski, ,tak przynajmniej sam twierdzil podtrzymujac przez cala droge konwersacje.

A dzisiaj? Hm, chcialabym widziec miny scraperek w pewnym centrum handlowym z jedwabiem.
Mnostwo wstazek, guzikow i innej pasmanterii oraz przepiekny jedwab w calej gamie kolorow.
Dodatkowo na miejscu mozna sobie zamowic ubranie z wybranego materialu i krawiec uszyje w ciagu 5-7 dni. Nie powiem, zrobilam male zakupy, ktore pokaze przy okazji. Zaluje tylko, ze nie mam jakiejs malej fortuny ze soba :))).

czwartek, 24 lipca 2008

Szanghaj

Pisze z kafejki tym razem, wiec zdjec nie wstawie. Jestesmy w Szanghaju i upal tu niemilosierny, od samego goraca czlowiekowi sie odechciewa wszystkiego, najchetniej to zanurzylabym sie w zimnej wodzie jak hipopotam i jadla chinskie lody :))) Nie udalo nam sie kupic biletow kolejowych do Xian dwa dni przed planowana podroza, wiec znowu lecimy samolotem ( na szczescie loty nie sa tu takie drogie). Szanghaj to ogromne miasto, co daje sie we znaki w godzinach szczytu w metrze i na ulicach. Wlasciwie w samym miescie nie zbyt wileu zabytkow, chociaz ogrody YoYuan sa przepiekne i zabudowa dookola nich rowniez. Nie omieszkalam tym razem zakupic albumu na zdjecia z przepiekna okladka jedwabna. Chinczycy tym razem probowali mi wciskac "Rolexy" i wszelakie torebki. Ale bylam dzielna, chociaz pod koniec dnia zaczelo mnie to juz mocno irytowac.

wtorek, 22 lipca 2008

Tarasy ryzowe Longsheng

Dzisiaj wybralismy sie na tarsy ryzowe Longsheng, niestety mielismy tylko jeden dzien, wiec postanowlismy pojechac z chinska wycieczka. Tarsy ryzowe oddalone sa od Guilin ok.100 km.
Po drodze odwiedzilismy wioske Yio, czyli mniejszosci narodowej. Kobiety te nie scinaja wlosow przez cale swoje zycie, spinaja je w koki dookola glowy. Wejscie do wioski jest platne, w zamian mielismy pokaz tancow, uslyszelismy kilka piosenek, obejrzelismy fragment zaslubin i przy okazji sprobowalismy wina ryzowego. Panie sprzedawaly recznie haftowane portfele, torebki i wiele innych rzeczy. Ja zakupilam bransoletke z chinskim zodiakiem :)

Kolejny punkt wycieczki to przesiadka do minibusa, ktory jedzie 20 minut w gore, do nastepnej wioski do parkingu, a pozniej 40 minutowy spacer na szczyt gory, z ktorej mozna podziwiac widoki na okoliczne tarasy. Sama wioska rowniez jest slicznie polozona wsrod gor, bez asfaltu, jedynie waskie sciezki, leniwi mogli zostac wniesieni. Cena zalezna od wagi, 1 kg=1Yuan.




Dzien zakonczylismy nocnym spacerem po Guilin, na zdjeciu blizniacze pagody nad jednym z jezior w centrum miasta. Na pewno bedziemy tesknic za okolicami tego miasta. Jutro Szanghaj.

poniedziałek, 21 lipca 2008

Guilin




Dzisiaj mielismy raczej spokojny dzien, po drodze z Xingping, zrobilismy sobie maly spacer po Yangshou, miasteczko przyjemne i zgodnie z przewodnkiem, mnostwo zachodnich turystow, nie bylo problemu z dogadaniem sie po angielsku, ale nie zaluje, ze spalismy w Xingping. Nasza gospodyni w Guilin to Diana z Australi, bardzo sympatyczna. Zabrala nas razem z innymi couchsurferami na chinskie danie zwane hot pot. Kazdy dostaje garnek zupy, ktory podczas posilku jest caly czas podgrzewany i wrzuca sie do niego rozne rzeczy: warzywa, mieso, pierogi. Swietna sprawa :) A jutro czekaja nas tarasy ryzowe :)

niedziela, 20 lipca 2008

Hello, bamboo Yangshou !

To mi sie bedzie chyba snilo dzisiaj. Postanowilismy pochodzic po chinskich wioskach, malowniczo polozonych wsrod gor wapiennych. Pieknie, chcielismy sobie po prostu posiedziec i nic nie robic, tylko podziwiac, ale sie nie dalo! Co rusz ktos do nas podchodzil i krzyczal: Hello, bamboo Yangshou ( a chodzilo o krotki rejs lodka bambusowa do pobliskiej miejscowosci - swoja droga to wiele tych lodek zrobionych jest z rur PCV :) )
Teraz sie niestety rozpadalo, wiec wykorzystuje okazje do pisania. Widzielismy jak rolnicy uprawiaja ryz, wszystko robia recznie. Po drodze nas pozdrawiali i usmiechali sie i to bylo bardzo sympatyczne :)

Mam wrazenie, ze pisze chaotycznie, ale trudno, to chyba przez upal.

sobota, 19 lipca 2008

Jak mis z Krupowek!

Wielki Mur Chinski


Takie mamy teraz widoki !!!


Jestesmy w Chinach, obecnie wsrod tarasow ryzowych. Nie moge uzywac polskich liter :) Jest super, nie liczac tego, ze malo kto mowi po angielsku. Przylecielismy do Pekinu, bez problemu (swoja droga to nie wiedzialam, ze Lufthansa tak dobrze karmi i poi ludzi ;) ), pierwszego dnia padalo i bylo duszno, idzie sie przyzwyczaic. Zmiana czasu dala nam sie we znaki. Zakazane Miasto, Palac letni, swiatynia lamajska, niezapomniane widoki i miejsca, tylko chinczykow wszedzie pelno niestety. Na Wielki Mur pojechalismy zorganizowana grupa, po drodze grobowce dynasti Ming nas rozczarowaly, obowiazkowym punktem wycieczki jest niestety wizyta w sklepie Friendship Store, z cenami chyba najwyzszymi w calych Chinach, na koniec Wielki Mur, wrazenia niesamowite, troche mielismy niestety malo czasu na chodzenie.

A tytul wzial sie z tego, ze po raz pierwszy obcy ludzie chca sobie robic zdjecia ze mna!!!! Taka jestem atrakcja turystyczna Chin, a co tam :)
To tyle, koncze na razie.



piątek, 11 lipca 2008

Małe spotkanie pożegnalne

Jutro wyruszamy, więc gdybyśmy mieli nie wrócić, pojechaliśmy do mojego brata. Bratowa od razu zagoniła mnie do roboty i przyklejałam serwteki na świeczniki


Było milo i sympatycznie, Zosia, moja najmłodsza bratanica tez przybiegła w pięknym stroju ( w taką pogodę to mogę jej tylko pozazdrościc, że już nie jestem w tym wieku :) ) i próbowała podnieśc parasolkę



I na koniec jeszcze zegar bratowej z pieknymi różami




No to do usłyszenia, trzymajcie kciuki, żebyśmy dotarli we właściwe miejsce w Pekinie.

środa, 9 lipca 2008

Pakowanie

Tak... powinnam zacząć się pakować, wyruszamy z Krzysiaczkiem w naszą, jak do tej pory, najdłuższą podróż. Welcome to China :))) Jak mi się uda to bede pisac coś na bieżąco, jak nam tam idzie i jaką wzbudzamy sensacje hihi. I tak przy okazji chcaiłabym napisać o Couchsurfingu, słyszeliście? Nie? http://www.couchsurfing.com/ To organizacja, na stronie, której po założeniu swojego profilu, mozna napisać do kogoś innego w innym kraju i mieszkać u niego przez jakiś czas (poznać kulture, tradycję, język). Taki wyjazd jest nieporównywalny do wyjazdu hotelowego. W zeszłym roku w ten sposób objechaliśmy Portugalie, poznając wspaniałych ludzi i odwiedzając miejsca, których sami byśmy nie znaleźli. Takie podróżowanie jest bezpieczne, ponieważ po kazdym pobycie zostawia się opinie o osobie, u której się spało.



A tutaj zdjecie z Zirą w Batalha (ah żeby móc byc tam znowu).



wtorek, 8 lipca 2008

Puszki

Pewnego dnia mój brat zadzwonił, czy nie chciałabym kilku puszek po kawie, no i chciałam :) Dostałam więc jakieś 400 :) Ostatnia moja puszka jest lawendowa, a dzieciaki zrobiły sobie safari, a co. Nawet fajnie to wygląda, więc zabierajcie się do zbierania puszek.

Tło jest cieniowane żólto-zielone, niebo niebieskie i serwetka z motywem safari.




I jeszcze moja puszka z motywem lawendy


Początek

Przejrzałam wiele blogów i pozazdrościłam innym :) Będę więc pisać częściej ,choć niektórzy powątpiewają.Pasja to namiętność, zapał, entuzjazm, pociąg, zamiłowanie, hobby... i taki ma być ten blog o moich pasjach - wszelakich.Przede wszytskim jednak to kreatywne hobby i podróże. Jutro wstawie pierwsze zdjęcia.

Przytulne wieczory DIY

Zimowych wieczorów jeszcze sporo przed nami i warto je sobie nieco ocieplić. W moim projekcie wykorzystałam tackę pod świeczki, którą ...