Na szczęście znalazła się jedna dobra dusza, które przesiedziała ze mną popłołudnie i pół nocy, próbując posortowac, opisac i ometkować, chociaż część tych nieszczęsnych koralików.....
Tak się złożyło, że do Poznania zawitała Ola i biedna, właściwie nie biedna, bo z własnej i nieprzymuszonej woli, wraz z Agatą przystapiła do segregacji kuleczek zaciskowych.
Ach gdyby tak miec taką ekipę jeszcze ze dwa razy, to może wszystkie koraliki ujrzałyby światło dzienne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz