A było to tak. W pewien miły piątkowy wieczór, na spotkaniu z członkiniami koła, wspólnie z gooseberry postanowiłyśmy ozdobić takie oto wielgachne jajo, które do tej pory smętnie sobie stało na wewnętrznym parapecie pracowni, spoglądając ponuro na ulicę Grunwaldzką i z coraz większą złością dowiadując się, że jest za duże żeby je wyeksponować na świątecznym stole, ba, nawet i w przedpokoju i że wobec tego zostanie tu na święta samo i nieudekorowane... Cóż było robić? :) Nie można przecież tak przed Wielkanocą doprowadzać jaja do desperacji....
Po tradycyjnej wymianie plotek, ploteczek i gorących jeszcze objawień ze świata scrapbookingowego wzięłyśmy się do wytężonej pracy. Na zdjęciu poniżej namacalny tego dowód: jajo zaczyna zielenieć, Gooseberry częstuje wyciętymi kwiatkami, a Dunia dzielnie walczy z kartkami
Co się działo dalej nie będę zdradzała, najważniejsze, że ponad 40-sto centymetrowe jajo przestało mieć kompleksy, a wręcz przeciwnie - pyszni się dzisiaj z dumą w oknie naszej pracowni i wprowadza do niej Wielkanocny Nastrój! :)
I tym samym życzę Wam
I proszę niech już będzie wiosna, bo jadę w góry!
pozdrawiam
Kasia
ps.Zaglądajcie na bloga Stonogi.pl tam powstaje tyle pięknych prac, że szkoda przegapić.
3 komentarze:
Ależ wielkie i piękne jajo :)
Cudne jajeczko! I spotkania zazdroszczę;) Udanego wyjazdu, Kasiu. A wiosna ma być, musi być- widzisz, jak słonecznie się robi?:)
Ale wielgachne jajo!
Prześlij komentarz